Od tego, jak rozmawiamy z dziećmi zależy, jak one kiedyś będą rozmawiać z innymi. A od tego, jak będziemy umieli je słuchać, zależy to, czy one będą słuchać nas i innych ludzi. Podejście rodziców, opiekunów, nauczycieli (wszystkich dorosłych) do komunikacji z dzieckiem znacząco wpływa na jego poczucie własnej wartości. Już sam sposób przeprowadzenia rozmowy może być kluczem w sytuacjach, w których tematem są kwestie dla dziecka trudne. Jak rozmawiać? I o czym warto pamiętać rozmawiając z dziećmi?
„Dziś w szkole rozmawialiśmy o znanych osobach, o wielkich konstruktorach, geniuszach. Ja będę kiedyś kimś ważnym, sławnym, może wynalazcą…?” – „Czy ty musisz ciągle gadać? Marzę o chwili spokoju”. Sytuacja, jakich wiele. Zamiast rozmawiać z dziećmi, uwaga zostaje skupiona na ich strofowaniu i tłumaczeniu, dlaczego postąpiły niewłaściwie. Jednak tłumaczenie i rozmawianie to dwie zdecydowanie różne kwestie. Rodzice są pierwszymi autorytetami i nauczycielami dzieci. Od tego, jak rozmawiają z dziećmi zależy, jak one kiedyś będą rozmawiać z innymi. A od tego, jaką dorośli wykazują uwagę w słuchaniu dzieci, zależy to, czy one będą słuchać rodziców i innych ludzi. Jednak często brakuje czasu, warunków, atmosfery na spokojną, dłuższą rozmowę. Ograniczeniem stają się krótkie pytania typu: „fajnie było w przedszkolu/szkole?”, „co jadłeś na obiad?”, „jak poszedł ci sprawdzian?”, albo krótkie komunikaty: „posprzątaj zabawki”, „odrabiaj lekcje”, „czas na spanie” itp. Komunikaty nie są rozmową i nie są w stanie jej zastąpić.
Komunikacja vs strofowanie
Amerykański psycholog Marshall Rosenberg w swojej teorii „Porozumienia bez przemocy” postuluje, by komunikacja opierała się na uczuciach i potrzebach. Dla uwydatnienia tej myśli podaje przykład żyrafy i szakala, jako symboli ludzkich zachowań.
Rozmowa jest podstawą kontaktów dziecka z rodzicami, rówieśnikami i osobami dorosłymi. Dialog, komunikacja, oznacza wzajemną wymianę myśli za pomocą słów. Rozmowa (otwarta, empatyczna, szczera) służy zdobywaniu wiedzy, rozszerza sferę zainteresowań, wzbogaca pamięć, kształtuje własne poglądy i otwiera umysł na poznanie cudzych, skłania też do refleksji i pobudza do działania. Aby rozmowa mogła odgrywać właściwą rolę w życiu dziecka – również w przyszłości – należy jej nauczyć, ponieważ umiejętność posługiwania się mową nie jest równoznaczna z umiejętnością prowadzenia rozmowy. Komunikacja, która ma na celu porozumienie, zrozumienie i akceptację wyrabia u dziecka poczucie odpowiedzialności. Ważne, by była ona dostosowana do wieku i możliwości dziecka. Szczera rozmowa zwraca jego uwagę na samego siebie (mówiąc, słyszy swoje myśli), zachęca i pobudza do wysiłku (myślenia), skupia uwagę na wewnętrznych przeżyciach (emocjach), pomaga dążyć do celu (jest motywująca). Prawdziwa rozmowa pozwala otworzyć się na zaufanie i wiarę dorosłego w dziecko, a także dziecka w dorosłego.
Akceptacja i szacunek to cechy konieczne w rozmowie z dzieckiem. Nie są łatwe do spełnienia i podstawowym błędem jest zbywanie małego człowieka, który po raz dziesiąty pyta, np. „dlaczego akurat ptak lata?”. W takich sytuacjach wcale nie trzeba przedstawiać gotowej odpowiedzi, lepiej jest zachęcać dziecko, by jej poszukało. Na pytanie: „dlaczego musimy się uczyć, chodzić do szkoły?”, warto odbić pytaniem: „a co ty myślisz na ten temat?” Podobnie, kiedy dziecko skarży się, że kolega w szkole mu dokucza, warto nie zamykać mu ust, mówiąc: „to nie baw się z nim/nie zwracaj na niego uwagi”. Ważne jest to, by dziecko mogło opowiedzieć, co i jak przeżywa, żeby samo szukało rozwiązań problemu w trakcie opowiadania o nim. Dorosłym często zdarza się, że zbyt szybko próbują uporządkować świat dzieci małych i tych nastoletnich, nie dając im szansy, by spróbowali zrobić to sami.
Zakazy i nakazy
Akceptacja akceptacją, ale specjaliści są zgodni, że dzieci muszą mieć jasno określane granice: to wolno, a tego nie. W wielu sprawach rodzice muszą decydować za dziecko, ale decyzję muszą mu wyraźnie i w sposób klarowny przekazać. Rodzicielstwo oparte na akceptacji i szacunku nie wyklucza stawiania granic. Zdarzają się sytuacje, gdzie rodzic musi powiedzieć „nie” i trzeba to zrobić umiejętnie.
Zamiast w rozmowie mówić konkretne „NIE”:
Opiekunowie, rodzice powody (przecież słuszne) swoich nakazów i zakazów próbują dzieciom tłumaczyć, zasypując ich argumentami, nie biorąc pod uwagę, czy one je przyjmują do wiadomości i rozumieją. Dlatego dzieci wpadają w złość i protestują. Ważny jest jasny i klarowny przekaz ze strony dorosłych. Wtedy lepsze efekty można osiągnąć, mówiąc dziecku, co ma zrobić, a nie czego mu robić nie wolno. Zamiast mówić: „nie jedz czekolady przed obiadem”, lepiej powiedzieć: „czekoladę zjesz na deser”.
Słuchanie dla dialogu
Rodzice znają swoje dzieci lepiej niż ktokolwiek inny na świecie, przebywają z nimi na co dzień, w różnych sytuacjach. Już ten fakt daje im wyjątkową możliwość zrozumienia ich percepcji lepiej, niż zrobiliby to inni (opiekunowie, nauczyciele). Z drugiej strony – to samo (bycie rodzicem) tę percepcję ogranicza, tak długo, dopóki rodzic nie zrozumie, że dziecko jest cały czas odrębnym człowiekiem, który buduje swoją własną historię i optykę na ludzi i świat. W takim obszarze domowych, rodzinnych przeżyć „język serca” zwiększa szanse na wzajemne usłyszenie się podczas rozmowy.
Aby dziecko czuło się nieskrępowane w wypowiadaniu swoich poglądów, należy pozwolić mu mówić swobodnie i zachęcać, by rozwijało myśli. Rozmówca może powtarzać za nim to, co zrozumiał z jego wypowiedzi – parafrazując własnymi słowami. W ten sposób dziecko ma szansę uzmysłowić sobie, co tak naprawdę chce przekazać rodzicowi/opiekunowi. Dorosły upewni się również, czy dobrze zrozumiał, co dziecko chciało mu powiedzieć. Goethe pisał: „o najlepszym towarzystwie mówi się, że rozmowa w nim poucza, a milczenie kształci”. Jeśli sytuacja na to pozwala, dobrze jest podejść do rozmowy z nastawieniem: „jestem jak tabula rasa” – nie wiem NIC. To może okazać się trudne, zwłaszcza gdy „dobre rady” same przychodzą na myśl. Warto pomyśleć jednak, jak wiele zyskać na tym może samoświadomość pociechy i jak dużą rolę odegra milczenie dorosłego. Bywa tak, że z ust dzieci słowa potrafią płynąć z prędkością światła. Czasem przeciwnie, młodzi rozmówcy wysławiają się półsłówkami, nie mówią wprost. Każdy sposób przekazywania myśli jest komunikatem, który mieści w sobie:
Wychwytywanie z informacji przekazywanej przez dziecko samej treści mocno upośledza proces komunikacji. Na szczęście dysponujemy jeszcze instynktem rodzicielskim, pedagogicznym, który uczula nas na wszystkie znaczące momenty w kontaktach z dzieckiem, łącznie z mową ciała.
Pozwólmy dziecku wyjaśnić sobie jego świat – pamiętając, by słyszeć, nie tylko słuchać.
Kiedy rozmawiamy z dzieckiem, jesteśmy gośćmi w jego świecie. Każda taka chwila jest szansą na wartościową lekcję i na wzajemne poznawanie się. Warto wykorzystywać to zaproszenie jak najlepiej, rozglądając się, a nie panosząc w każdym zakamarku tego unikatowego miejsca. Sprawa z pozoru jest oczywista. Jeśli nie będziemy słuchać dzieci, nie będziemy mieli o czym z nimi rozmawiać. Dziecko – jak każdy z nas – potrzebuje poczucia, że jest rozumiane i wysłuchane przez drugą osobę. To automatycznie uczy je słuchać zarówno rodziców, jak i innych. Im wcześniej i częściej dziecko odczuje dowody na to, że słuchamy tego, co chce nam powiedzieć, tym chętniej ono będzie słuchać nas. Jeśli rodzice czują, że dziecko ich nie słucha, powinni się zastanowić, czy to oni sami się do tego nie przyczynili. Warto wsłuchiwać się nie tylko w to, co jest w słowach, ale rozejrzeć się co jest poza nimi: w tonie głosu, w minach, w gestykulacji. W tym wszystkim mieszczą się komunikaty, które należy przyjmować jako część przekazu. Bo nie chodzi tylko o przekazywane fakty. Ze wszystkich dostępnych elementów trzeba układać rozmowę, malując obraz tworzony z realnych faktów w otoczeniu indywidualnych emocji.
Koncentracja na chwili
Dzieci często mówią nam coś ważnego w najmniej oczekiwanych momentach – w trakcie wychodzenia z domu lub w czasie usypiania możemy nieoczekiwanie usłyszeć ważne dziecięce obawy, np. „jestem nielubiany w szkole”. Łatwo w takim momencie nie zatrzymać się przy ważności dziecięcego przekazu, tłumacząc SOBIE: „oj tam, lubią go” lub „teraz nie mamy na to czasu”. A dziecko właśnie teraz zdecydowało się podzielić z rodzicem czymś dla siebie ważnym i zarazem trudnym. Nie wiadomo czy potem/później nadal będzie chciało o tym mówić. Ważna staje się tu jakość słuchania. Gdy dorośli rozmawiają ze sobą, zwracają na siebie uwagę. Nie oglądają w tym samym czasie telewizji, tylko skupiają się na rozmówcy. By przyjąć wyrażoną przez drugą osobę treść i rozmawiać o niej, musi pojawić się czas. Gdy dziecko przychodzi do osoby dorosłej, zajętej gotowaniem obiadu, sprawdzaniem wiadomości mailowych i innymi sprawami, to należy odłożyć wszystko i w gotowości, otwartości zwrócić się w stronę dziecka. Jeśli czas nie jest odpowiedni, należy odłożyć rozmowę, proponując jednocześnie czas i miejsce. Wtedy koniecznie trzeba dotrzymać słowa!
Nie można wychować dziecka bez słuchania i rozmowy. Dorośli są żywym przykładem dla młodego pokolenia, jak należy się odnosić do innych, jak komunikować, jak słuchać, akceptować i rozumieć. Dzieci uczą się poprzez naśladowanie, a nie tylko w chwili, gdy dorosły powie – „popatrz”. To, co rodzic, opiekun teraz włoży w istnienie młodego człowieka i ile zainwestuje emocjonalnie w dziecko, później się wyjmie, bądź dotknie pustki.
Autorka jest psychologiem, pedagogiem, specjalistą psychoonkologii. Od lat zawodowo związana z Kliniką Onkologii w Instytucie Matki i Dziecka. Autorka wykładów i szkoleń z zakresu psychoonkologii, a także autorskich warsztatów artterapeutycznych dla seniorów. Prywatnie mama trójki dzieci