Wszyscy wiemy, że dzieci grają w gry komputerowe i oglądają YouTube. Zachowujemy rewolucyjną czujność, kątem oka sprawdzamy co widać na monitorze, kontrolujemy czas, zagajamy rozmowy na ten temat. Dowiedzieć się, w co konkretnie grają i co oglądają młodsze dzieci (7-12 lat) jako grupa wiekowa jest trudno. Dzieci poniżej 13 roku życia nie mogą bowiem legalnie założyć konta na YouTube, czy zalogować się na platformie gry, dlatego nie figurują w statystykach. Wchodzą tam fałszując swoje dane lub poprzez konta starszych domowników czy kolegów.
Według badań Instytutu Badań Edukacyjnych z 2014 r. do najpopularniejszych gier należały wtedy: Minecraft, The Sims, i AngryBirds (http://www.ibe.edu.pl/pl/media-prasa/aktualnosci-prasowe/354-gry-w-zyciu-uczniow). Według obserwacji moich oraz firmy Gameset (oferującej usługi marketingowe powiązane z grami) Angry Birds wyszły już zupełnie z mody, na popularności straciły też The Sims, w które grały głównie dziewczynki. Niekwestionowanym liderem wydaje się ciągle Minecraft (jedyna gra, gdzie obie płci spotykają się, choć na jedną dziewczynkę przypada dwóch chłopców), obok niego FIFA (prawie sami chłopcy), im starsi chłopcy tym chętniej sięgają po dorosłe „strzelanki”. Na temat YouTube zaś przeprowadziłam prywatne śledztwo sprowokowane poniżej opisanym zdarzeniem.
Za czym kolejka ta stoi?
Wakacyjna niedziela. Syn i córka (10 i 8 lat) proponują spędzić to południe w Ogrodzie Saskim, gdzie ma być impreza na temat Minecrafta z udziałem ich ulubionych youtuberów. Spodziewam się jakiegoś pokazu, zorganizowanych gier i zabaw z udziałem dzieci i rzeczonych „gwiazd”. To, co zastajemy na miejscu radykalnie odbiega od moich wyobrażeń. W samym środku parku, pomiędzy grobem Nieznanego Żołnierza a wejściem od strony ul. Marszałkowskiej, stoi gigantyczna kolejka, składająca się z setek, a może i tysięcy dzieciaków. Na jej froncie niewysoki blondyn, na oko, kilka lat straszy od większości kolejkowiczów. Cierpliwie pozuje do selfie z kolejnymi fanami, czasami, choć znacznie rzadziej, bywa też proszony o autograf. „To Diler” mówi mój syn, „Tam jest Tricsus (odrobinę krótsza kolejka), a to chyba dziewczyna Dilera (zdecydowanie najkrótsza)”.
Kim jest ten nastolatek, o ksywce wzbudzającej niepokój w każdym opiekunie?
‘dealereq’ to 20-letni Karol, youtuber, zamieszczający na swoim kanale głównie filmy o Minecrafcie. Pisze, że filmy na YouTube kręci od 9 lat. Aktualnie jego kanał ma blisko 826 tys. subskrybentów (czyli osób, które chcą być wirtualnie informowane o wszystkich nowościach na kanale) oraz blisko 186 mln (!) odtworzeń znajdujących się tam filmów.
https://www.youtube.com/user/dealereq/featured
‘JeżTricsus’ to wirtualny kumpel Dilera, Ernest; 340 tys. subskrybentów oraz ponad 65 mln wyświetleń.
https://www.youtube.com/channel/UC2zXUjm10AJgNxDqewCZO2A/featured
Obaj chłopcy to youtuberzy, czyli osoby publikujące swoje produkcje na platformie YouTube oraz minecraf-
terzy – gracze w Minecrafta.
Minecraft
To gra komputerowa stworzona w 2009 r. To, co ją od początku wyróżnia, to bardzo specyficzna „oldskulowa” grafika. Podczas gdy większość producentów gier dąży do obrazu jak najlepszej jakości, takiego jak telewizyjny, to świat Minecraft’a zbudowany jest z sześciennych klocków, przypominających duże, prymitywne piksele. Gracz jest w tym świecie ludzikiem zbudowanym z takich klocków, zwanym Stevem. Gra cały czas jest rozwijana, ale jej podstawowe tryby to:
• survival, czyli przetrwanie – w tym trybie trzeba znajdować oraz tworzyć rozmaite obiekty, np. zdobywać materiały, zbudować sobie dom, wytwarzać narzędzia, broń i inne przedmioty, walczyć z potworami (moby), choć możliwa jest gra na poziomie „pokojowym”, gdzie te się nie pojawiają, uprawiać rośliny i hodować zwierzęta, by zaspokajać głód, uważać na punkty życia, by nie zginąć (w przypadku śmierci następuje odrodzenie postaci gracza, ale utrata zdobytego poziomu doświadczenia);
• creative – polegający na tworzeniu z sześciennych klocków własnego świata, krajobrazu, obiektów w nim, przy czym gracz posiada praktycznie nieograniczoną liczbę wszystkich materiałów, dużą swobodę przemieszczania się (może latać), ogranicza go tylko własna wyobraźnia oraz trójwymiarowa siatka.
Można grać w pojedynkę lub też spotkać się z innymi graczami, znajomymi lub nieznajomymi, na serwerze, w wybranym wspólnie świecie. Wersja demo jest bezpłatna, instalacja pełnej wersji wiąże się z jednorazową opłatą 19,95 euro, dostępne są również wersje na konsole oraz urządzenia mobilne (https://pl.wikipedia.org/wiki/Minecraft).
Co Minecraft daje, a co zabiera?
Dlaczego dzieci, zwłaszcza chłopcy, oszalały na punkcie Minecrafta? Może właśnie ze względu na grafikę. Dzięki niej tworzenie świata przypomina nieco budowanie z klocków Lego oraz bajkową fabułę, dość prostą i ubogą na tle gier strategicznych czy fantasy, która pozostawia sporo przestrzeni dla żywej wyobraźni dziecka.
Gra w grę komputerową to nie tylko forma rozrywki i zabawy, to aktywność, która może zaspokajać wiele potrzeb emocjonalnych gracza:
– eskapistyczne – pozwala „oderwać się” od rzeczywistości i zapomnieć o troskach dnia codziennego, wbrew temu, co uważa wielu dorosłych, dzieci też je mają;
– kontroli i wpływu – tworząc świat w Minecrafcie dziecko samodzielnie rozwiązuje problemy w wirtualnym świecie i doświadcza poczucia sprawczości, które w realnym świecie rządzącym się regułami ustalonymi przez dorosłych, może być rzadkim przeżyciem;
• twórcze – wymyślanie i konstruowanie świata gry;
• stymulacji emocjonalnej – przeżywając przygody w grze grający doświadcza wielu emocji;
• społeczne – w Minecrafta można grać razem z kolegami, a nawet jeżeli się z nimi nie gra, to rozmawia na ten temat, więc – zwłaszcza chłopak, który na ten temat nie ma nic do powiedzenia – może poczuć się wykluczony.
Minecraft nie wydaje się grą z gruntu „złą”, to znaczy w negatywny sposób wpływający na rozwój społeczny czy emocjonalny dziecka poprzez swoją treść. Agresja w trybie survivalowym ma charakter głównie obronny, nie zabija się innych „ludzi”, lecz pikselowe potwory i zwierzęta, by zdobyć pożywienie, a przemoc jest przedstawiona w sposób dosyć umowny (zmiana koloru, rozpadnięcie się lub zniknięcie potwora). Nie ma efektownych serii z kałasznikowa, trup nie ściele się gęsto, na ekran nie tryska krew. Przemoc nie jest tu celem samym w sobie ani główną aktywnością, jak w grach takich jak Call Of Duty, gdzie gracz jest uczestnikiem działań wojennych, czy GTA, czyli Grand Theft Auto. W tej ostatniej grze grający wciela się w postać złodzieja samochodów i wykonuje kolejne zadania, by awansować w gangsterskiej hierarchii: kradzieże, ucieczki przed policją, zabójstwa na zlecenie lub też dla szpanu, sutenerstwo, handel narkotykami. Grafika GTA jest z wersji na wersję coraz doskonalsza, coraz bardziej realistyczna. Oficjalnie gra dozwolona jest od lat 18, ale mój 11-letni syn twierdzi, że to właśnie ta gra zdobywa coraz więcej zwolenników wśród jego rówieśników, a minecrafterów jest coraz mniej.
Według badań przeprowadzonych przez Instytut Badań Edukacyjnych w latach 2010–2014 dzieci grające w Minecrafta w młodszych klasach szkoły podstawowej uzyskiwały lepsze oceny z matematyki – prawdopodobnie gra ze względu na swoją grafikę rozwija wyobraźnię przestrzenną, ale już w V klasie korelacja jest negatywna – gracze w Minecrafta mają gorsze oceny z większości przedmiotów. Nie oznacza to, że Minecraft aktywnie ogłupia, raczej po osiągnięciu pewnego poziomu nie rozwija już żadnych kompetencji odciągając jednocześnie od innych aktywności.
Problemem nie jest to, co dziecko robi grając w Minecrafta, lecz raczej to, czego w tym czasie nie robi: nie przebywa na powietrzu, nie uprawia sportu, nie czyta książek, nie powtarza materiału z lekcji, nawet jeżeli gra z rówieśnikami, to ich interakcje są dosyć ograniczone, nie nabywa więc wielu umiejętności społecznych, a rozwiązywanie wirtualnych problemów to nie to samo co konfrontowanie się z wymogami rzeczywistości.
Dlatego rodzice powinni kontrolować nie tylko rodzaj i treść gier komputerowych, z których korzysta dziecko, ale także czas, jaki na to poświęca. Według badań IBE to nie specyfika gry, lecz przede wszystkim czas poświęcany na granie jest główną zmienną oddziałującą na osiągnięcia szkolne – im częściej, im dłużej dziecko gra, tym gorsze ma wyniki w szkole (http://www.ibe.edu.pl/pl/media-prasa/aktualnosci-prasowe/418-jakie-
gry-wybieraja-uczniowie-i-z-czym-sie-to-wiaze). Reguła kontrolowania czasu gry dotyczy również młodzieży i dorosłych, i pozwala odróżnić nieszkodliwe hobby od zgubnego nałogu.
„Kiedy dorosnę chciałbym zostać youtuberem”
Co łączy grę w Minecrafta z youtuberami? Otóż gra ta nie ma instrukcji, rozwiązanie napotykanych w wirtualnym świecie problemów osiąga się metodą prób i błędów, nie ma żadnych wskazówek, które wyświetlałyby się na ekranie, czy były wygłaszane z offu. Kiedy gra zaczęła zyskiwać na popularności, pojawiły się platformy służące gromadzeniu wiedzy i wymianie doświadczeń: fora, strony internetowe poświęcone grze, gazetki, a nawet całkiem grube książki. Problem w tym, że współczesne dzieci nie przepadają za czytaniem instrukcji. Zresztą chyba mało kto je lubi, większość ludzi zdecydowanie woli, by ktoś, kto już wie jak posługiwać się danym urządzaniem, po prostu im to pokazał. I to właśnie robi ‘dealereq’, Tricsus i wielu innych chłopaków – kamera nagrywa to, co widać na monitorze ich komputera, oni grają w Minecrafta opowiadając o tym, co się dzieje w grze i co oni tam robią. Chłopcy mówią językiem niewulgarnym, ale raczej mocno potocznym ( „ogarniają”, „rozkminiają” i „mają bekę”), nie nakłaniają do aktywności uznanych za szkodliwe lub nielegalne, ale nie przekazują też żadnych innych treści, których użyteczność wykraczałaby poza grę w Minecrafta.
Dzieciaki mogą to oglądać godzinami, a nawet wolą to niż samodzielną aktywną grę. Co ich tak wciąga? Widząc minecraftowy świat z perspektywy Steve’a kierowanego przez youtubera prawdopodobnie czują się tak, jakby same grały i to bardzo dobrze – gra toczy się często na zaawansowanym poziomie, youtuber choć ponosi też porażki, to jednak szybciej rozwiązuje kolejne zadania. Czy dzieci są aż tak bierne i niechętne do działania, że nawet podejmowanie wyzwań w grze i samodzielne rozwiązywanie w niej problemów jest dla nich zbyt dużym wysiłkiem?
To właśnie youtuberzy detronizują nawet Roberta Lewandowskiego i stają się idolami 10-latków. Dla osób z pokolenia ich rodziców jest to kompletnie niezrozumiałe, bo te, oglądane przez setki tysięcy dzieciaków, produkcje wydają nam się kompletnie pozbawione treści, a w ich autorach nie dostrzegamy niczego, co wzbudzałoby nasz szacunek lub podziw. Zupełnie inaczej wygląda to z perspektywy dzieci. Minecraftowi youtuberzy posiadają godną podziwu umiejętność gry, a także odnieśli sukces – są sławni i zarabiają dużo pieniędzy. Przeciętne dziecko od „dealereq’a” czy Tricsusa dzieli znacznie mniejszy dystans niż od Lewandowskiego. Odnoszą się do widzów bardzo serdecznie, bezpośrednio patrząc z ekranu (potrzebują przecież subskrybentów), mówią ich językiem, dzielą z nimi pasję, zdejmują z grania łatkę aktywności bezsensownej, którą chętnie przyklejają rodzice czy nauczyciele. „To chłopak taki jak ja, tylko trochę starszy, ja też potrafię robić to, co on robi, może jeszcze nie tak dobrze, ale potrafię, więc ja też mogę kiedyś być bogaty i sławny, wbrew temu, że mama mówi, że zamiast grać powinienem się uczyć, bo nic w życiu nie osiągnę” – myśli sobie dziecko.
Youtube – śmietnik czy skarbnica?
Opór wobec obecności gier komputerowych czy YouTube’a w życiu dzieci byłby równie bezcelowy jak próby sabotowania przez Indian budowy kolei żelaznej. Jeśli nie da się tego powstrzymać, to nie pozostaje nic innego jak przejąć nad tym kontrolę i wykorzystać do swoich celów.
Warto grać z dziećmi w ich gry. Obecnie coraz liczniejsza jest grupa opiekunów, którzy jako dzieci sami grali. Świetnie więc rozumieją towarzyszące temu emocje, jak i wymogi rzeczywistości, więc mogą przekazać dzieciom swoje doświadczenia: nauczyć je odróżniania gier potencjalnie wartościowych od tych szkodliwych, planowania swojego czasu w taki sposób, by znalazło się tam miejsce na obowiązki i zróżnicowaną rozrywkę. Warto zacząć to robić, gdy dzieciaki mają nie więcej niż 10 lat, bo one bardzo cieszą się, gdy dorośli chcą uczestniczyć w ich świecie. Nieprzyzwyczajone do tego nastolatki będą odbierały nagłe zainteresowanie dorosłych jako próbę kontrolowania ich.
A na YouTube jest dosłownie wszystko. Przy odrobinie wysiłku można znaleźć materiały, które w ciekawy sposób przekazują wiedzę (np. Polimaty, SciFun, Arlena Witt), umiejętności, pomagają rozwijać dziecięce pasje dotyczące nie tylko gier.
Autorka jest psychologiem klinicznym, absolwentką Wydziału Psychologii UW. Zajmuje się badaniami rynku i reklamy.