W kwietniu br. firma Gumtree opublikowała raport z cyklu „Start do Kariery” pt. Aktywni+ Przyszłość Rynku Pracy 2017. Raport został opracowany na podstawie badania przepracowanego przez DELAB UW. „Start do Kariery” to realizowana cyklicznie przez Gumtree Polska kampania społeczna, mająca na celu aktywizację zawodową młodych osób wchodzących na rynek pracy. III edycja programu skierowana jest do uczniów i absolwentów szkół zawodowych oraz techników. W 2016 r., o czym pisaliśmy na łamach „Remedium” w maju zeszłego roku, szczególną uwagę poświęcono młodym kobietom z fachem w ręku, które rozpoczynają karierę zawodową.
Tegoroczny raport wykazuje na potencjalne zagrożenia rynku pracy przyszłości, których pierwsze oznaki są widoczne już dzisiaj. Zewsząd przebija się nowoczesność, wkraczając w przeróżne aspekty naszego życia. Stwierdzenie, że lodówka prowadzi dialog z pralką, nie jest żadną fantastyką ani objawem omamów, ponieważ każde z tych urządzeń jest w stałym kontakcie z naszym zegarkiem, który właśnie poinformował kuchenkę mikrofalową, żeby zaczęła odgrzewać obiad. Na te wszystkie udogodnienia trzeba (niestety) zarobić, zapracować.
Ginące zawody
Nie w każdym zawodzie jest to możliwe czy łatwe. Nie zarobimy niezbędnej kwoty wykonując zawód wajchowego, ponieważ profesja ta przestała istnieć w momencie wprowadzenia automatycznych zwrotnic przy torach. Nie jest to jedyny przykład „ginącego zawodu”. Podobny problem spotyka zdunów, przynajmniej jest tak w dużych miastach, gdyż tam z uwagi na walkę ze smogiem profesja ta „zeszła do podziemia”. W przypadku zawodu zecera z encyklopedii możemy dowiedzieć się, że „szkolne zajęcia na zecerni prowadzono jeszcze pod koniec lat 90. XX wieku”; dziś, w dobie wszechobecnego druku cyfrowego, zawód zecera trafił do lamusa. Można wymieniać kolejne przykłady, a z biegiem lat ta lista będzie się (niemiłosiernie) wydłużać.
Jak twierdzą autorzy raportu Gumtree, największe prawdopodobieństwo, bo sięgające kolejno od 99 do 75 procent, na dołączenie do wymarłych gatunków zawodów w najbliższym czasie posiada sprzedawca przez telefon, urzędnik bankowy lub pocztowy, agent ubezpieczeniowy, bibliotekarz, księgowy, recepcjonista, sprzedawca, robotnik rolny, pracownik administracji, tynkarz, rolnik, pracownik call center. Automatyzacją zagrożonych jest bowiem 40% miejsc pracy w Polsce.
Warto w tym miejscu odnieść się do innego raportu, tym razem opracowanego przez firmę doradczą Deloitte w 2015 r. Autorzy zauważają w nim, że technologia poprzez lata rozwija się nieprzewidywalnie, czasem przypadkowo. Podkreślają, że mamy tendencję do myślenia o tej jednej chwili w historii, w której jeden genialny wynalazek zmienia świat. A tak naprawdę realia są bardziej prozaiczne, bowiem postęp jest długotrwały i chaotyczny, a niezależne od siebie siły stale coś dodają, coś udoskonalają, by móc stosować technologię w praktyce.
Najlepiej proces ten ilustruje silnik parowy, maszyna, która była fundamentem rewolucji przemysłowej. Wymyślony przez Thomasa Newcomena w 1711 r. silnik wypompowywał wodę z jego zalanych kopalni węgla. Ponad pięćdziesiąt lat później, podczas naprawy silnika Newcomena, George Watt dopracował go tak, aby zwiększyć moc, co umożliwiło jego szersze zastosowanie. Kolejne wynalazki i udoskonalenia sprawiły, że technologia parowa osiągnęła swój pełny potencjał powszechnego stosowania w transporcie morskim i lądowym. W sumie potrzeba półtora wieku, aby wykorzystać pełny potencjał pary.
Postęp energii elektrycznej był szybszy, ale budził raczej niepokój. Duży wpływ elektryczności na wydajność przemysłu amerykańskiego miał miejsce w latach dwudziestych XX w. (40 lat po eksperymentach Thomasa Edisona), kiedy to fabryki zostały zorganizowane tak, aby jak najskuteczniej ja wykorzystywać.
Te przykłady z przeszłości pozwalają łatwiej sobie uświadomić, że przyszłość nie jest wykuta w kamieniu i zmienność – także w sferze zawodowej – jest stałym towarzyszem ludzkości. Prawdziwą rewolucją będzie natomiast zaakceptowanie dynamiki, zmiany, co sprawi, że – być może – nauczymy się z nią żyć. Niemniej jednak trudniej się w takich okolicznościach czuć bezpiecznie. Wiedzieli o tym już filozofowie egzystencjaliści, którzy w ciągłej zmienności, wizji nieco pesymistycznej, bo wymagającej ciągłej pracy i uwagi, starali się dostrzec także szansę, a nie tylko zagrożenie. Warto podążać ich tropem.
Sabotaż?
Jak w takiej sytuacji przygotować się na nadchodzące zmiany? Można oczywiście stawiać opór, czyli tak, jak czyniono to dawniej – sabotować. Saboty bowiem to drewniane buty, które budzą jedne z pierwszych (po tulipanach, wiatrakach i serach) skojarzeń z Niderlandami. Buty te nosili Flamandowie, którzy jako siła najemna pracowali przy krosnach w Canut, dziewiarskim zagłębiu ludwikowskiej Francji. Właśnie oni zostali też pierwszymi, znanymi w historii sabotażystami, dla których użyto tej nazwy, bowiem na znak protestu przeciw modernizacji wrzucali swoje buty w tryby maszyn tkackich. Jeszcze bardziej znanymi wrogami krosien mechanicznych byli luddyści z Anglii, tkacze i rzemieślnicy, którzy walczyli z nowoczesnym trybem pracy i maszynami pomimo grożącej im za to kary śmierci.
W tym miejscu warto odnieść się do myśli Fryderyka Bastiata, autora Co widać, czego nie widać. Ten XIX-wieczny ekonomista wskazał, że każdy czyn, zwyczaj, prawo lub instytucja nie pociąga zwykle jednego, a wiele następstw. Z nich jedne są natychmiastowe – te widać, inne pojawiają się stopniowo – tych nie widać. Dobrze, kiedy możemy je przewidzieć. Trzeba jednak pamiętać, że żaden fornal, folusznik czy miechownik nie śnili, że ich synowie będą maszynistami, wajchowymi, a wnuki suwnicowymi, kierowcami, z kolei prawnuki – spawaczami czy elektrykami.
Według raportu Gumtree w Polsce zagrożonych automatyzacją jest średnio 40% miejsc pracy. Jak piszą autorzy raportu: „Wysoce zagrożone są wszystkie zawody, które wymagają niskich lub średnich kwalifikacji związanych z rutynowym i powtarzalnym wykonywaniem poszczególnych czynności. Są to zawody związane przede wszystkim z prostą pracą biurową, ale również takie, które wiążą się z logistyką i transportem. Automatyzacji i cyfryzacji ulegnie też spora grupa zawodów związanych z przetwarzaniem i obróbką danych, przede wszystkim finansowych”.
Stwierdzenie, że modernizacja i rozwój techniki przyczynia się do zniknięcia wielu zawodów, sprawdza się, ale głównie w niektórych dziedzinach, najczęściej tych, gdzie wymagana jest siła fizyczna albo takich, które są na tyle proste i powtarzalne, że nikt racjonalny nie będzie marzył, aby je wykonywać. Dlatego też dynamiczne zmiany na rynku pracy można traktować jako szansę, która pozwoli zmotywować się do poszukani i wykonywania innej, być może ciekawszej, pracy. Jak zauważają autorzy raportu Deloitte Making an impact that matters, postęp technologiczny prowadzi do wzrostu siły nabywczej konsumentów, a przez to tworzone są nowe miejsca pracy w innych dziedzinach.
Zatem postęp nie jest złowrogą siłą, która z perwersyjną przyjemnością tylko pożera profesje, w których kiedyś ludzie musieli wykonywać ciężkie i żmudne prace (nawet jeśli je lubili). Postęp zawsze daje coś w zamian, bowiem technologie zastępują miejsca pracy, ale przede wszystkim te opierające się na sile mięśni, pracy fizycznej, rutynowych czynnościach. W efekcie tworzą się nowe miejsca pracy dla osób pracujących w sektorze technologicznym. Technologie kreują miejsca pracy w sektorach opartych na wiedzy i obniżają wydatki na podstawowe potrzeby życiowe, budując tym samym popyt na nowe miejsca pracy.
Dynamiczny rynek pracy
Wracając do raportu Gumtree zauważyć trzeba, że badacze podjęli próbę zdiagnozowania pewnych zjawisk rodzimego rynku pracy. Najbardziej niepokojące jest, że zaledwie 30% Polaków poszerza swoje umiejętności w zakresie wykonywanej pracy, a 20% uczęszcza na kursy i szkolenia podnoszące kompetencje pracownicze, co przekłada się na zauważalną lukę między umiejętnościami pracowników a wymaganiami pracodawców. Autorzy raportu wskazują, że problemem może być brak myślenia prorozwojowego wśród Polaków i zamykanie się w ramach wyuczonego zawodu. Większość Polaków zauważa zmiany, które zachodzą na rynku pracy w związku z automatyzacją i cyfryzacją, jednak nie spodziewają się oni radykalnych zmian w odniesieniu do własnego zawodu: „Wśród pracujących Polaków, 64% zgodziło się ze stwierdzeniem, że w perspektywie trzydziestu lat maszyny/roboty będą wykonywały większość zadań, które obecnie w pracy wykonują ludzie. Blisko połowa pracujących Polaków (48%) uważa, że w perspektywie dziesięciu lat nadal będzie pracować w tym samym zawodzie i wykonywać zadania podobne do tych, które wykonuje obecnie. Siedmiu na dziesięciu Polaków w ogóle nie przewiduje przebranżowienia”.
Jak zauważa dr Grzegorz Baczewski, Dyrektor Departamentu Pracy, Dialogu i Spraw Społecznych Konfederacji Lewiatan: „Pracownicy z jednej strony wydają się świadomi znikających z ryku pracy zawodów, ale z drugiej nie zamierzają podejmować żadnych działań, żeby się do tego przygotować. Potrzebny jest jakiś silny impuls, który uwolni pracowników tkwiących w poczuciu niepewności i pozwoli im patrzeć w przyszłość z przekonaniem, że są do niej przygotowani”.
Zawody przyszłości
Autorzy raportu Gumtree wskazują, że obecne czasy to doba cyfryzacji, a w niej atrakcyjna pozycja na rynku pracy jest uzależniona od dobrze rozwiniętych kompetencji cyfrowych: „Mimo że Polacy nie spodziewają się zmian w stosunku do swojej pracy, mają świadomość, że dalszy rozwój uzależniony jest od poszerzania kompetencji cyfrowych. Większość Polaków (83%) zgadza się ze stwierdzeniem, że nowe technologie są kluczem do powodzenia na rynku pracy, z czego 88% stanowią osoby w wieku 15–24 lata. Ponad 1/3 pracujących Polaków (36%) dopuszcza możliwość, że w przyszłości ich praca będzie związana z nowymi technologiami. Najbardziej świadomi konieczności podnoszenia kompetencji cyfrowych i nauki obsługi nowych programów są studenci, a najmniej rolnicy”.
Według autorów raportu Gumtree w związku z postępującą cyfryzacją, dalszym rozwojem Big Data, aplikacji mobilnych i Internetu Rzeczy, rynek pracy będzie wymagał stałego dopływu specjalistów IT. Według badaczy z DELAB UW w tych nowych sektorach gospodarki cyfrowej będzie zapotrzebowanie zwłaszcza na analityków, osoby umiejące pozyskiwać dane (data miners), deweloperów oprogramowania i aplikacji, specjalistów od sztucznej inteligencji, projektantów nowych inteligentnych maszyn i robotów, specjalistów od marketingu cyfrowego i e-commerce. Jak zauważają autorzy raportu, „cyfryzujące się gospodarki będą też potrzebowały tzw. e-liderów, czyli osób, które będą potrafiły łączyć kompetencje cyfrowe, biznesowe i zarządcze. Zmienia się również forma zatrudnienia – coraz więcej osób decyduje się na bycie freelancerem”. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy ta prognoza w ciągu najbliższych 20 lat się sprawdzi; wydaje się, że w większym stopniu należy uwzględnić czynniki takie jak możliwe zmiany ustrojowe i polityczne, gospodarcze i demograficzne, ewentualne konflikty zbrojne itd. One mogą znacząco wpłynąć na przyszłość rynku pracy.
Bezpiecznym wyborem – oprócz zawodów związanych z cyfryzacją – okazują się profesje, które trudno jest zamknąć w łatwych algorytmach, czyli takie, które opierają się na oryginalności, kreatywności oraz inteligencji społecznej. Osoby, które pracują w zawodach opiekuńczych, wchodzą w relacje z innymi (lekarz, pielęgniarka, duchowny, nauczyciel, psycholog, ale też dietetyk, kosmetolog, trener osobisty, stylista itd.) oraz wszyscy ci, którzy tworzą nowe idee (zawody kreatywne), wykorzystują nierutynowe czynności poznawcze i manualne, mają nadal dużą szansę na stabilność w zakresie wykonywanej pracy.
Więcej czasu wolnego?
Autorzy raportu Gumtree prognozują, że „postępująca robotyzacja i automatyzacja spowoduje skrócenie czasu pracy, a być może również bezrobocie technologiczne. W rezultacie możliwe jest nadejście społeczeństwa czasu wolnego, w którym kluczowe znaczenie będzie miała rozrywka i sport”. Choć aż 64% pracujących Polaków (a wśród wchodzącej na rynek pracy młodzieży współczynnik ten wynosi około 80%) uważa, iż automatyzacja i cyfryzacja pracy sprawi, że ludzie będą mieli więcej czasu wolnego na rozrywkę i życie rodzinne, to jednak należy pamiętać, że kij ten ma dwa końce.
I tak – praca w przyszłości często, w wielu zawodach, nie będzie raczej przypominać tej, którą wykonywali nasi rodzice. Widoczne już obecnie zmiany społeczne w ramach zatrudnień wskazują, że praca na etacie w ramach jednego zawodu stanie się rzadkością, a koniecznością może okazać się wykonywanie kilku zadań u różnych pracodawców: „Uberyzacja, wiążąca się z wykonywaniem zadań na żądanie, prekaryzacja, czyli brak zabezpieczeń socjalnych w ramach stosunku pracy, nadmierna kontrola ze strony pracodawcy za pośrednictwem cyfrowych narzędzi i lęk przed utratą pracy mogą doprowadzić do poważnych skutków psychicznych i społecznych. (…) Normą staje się „bycie w ciągłym zdalnym kontakcie” z pracą za pośrednictwem poczty i mediów społecznościowych na wszędzie towarzyszącym nam smartfonie. W rezultacie zamazują się granice między życiem prywatnym a zawodowym, niknie higiena pracy i umiejętność odpoczynku, a pojawia się ciągłe zmęczenie i wreszcie wypalenie zawodowe. Nie dziwią więc wyniki badań, z których wynika, że popyt na usługi terapeutów, psychologów i duchownych raczej nie zmaleje, a ryzyko ich automatyzacji jest bardzo niskie” (raport Gumtree, s. 29).
Choć zdecydowanie nie można się zgodzić ze wszystkimi tezami postawionymi w raporcie Gumtree, warto potraktować je jako sygnał, który uświadamia, że należy ciągle uczyć się zachowywania otwartego umysłu. Oprócz poznawania nowych technologii i doskonalenia technicznych umiejętności, szkoły (ale też i społeczeństwo) muszą nauczyć swoich wychowanków, że uczyć się trzeba cały czas, że jest to proces nieskończony. Współczesny świat, przy coraz dłużej żyjącym społeczeństwie, to wyzwanie nie tylko dla pedagogów, ale też dla andragogików – proces nauki obejmuje nie tylko dzieci i młodzież, lecz również dorosłych. Młodych należy do tej perspektywy bezustannego podnoszenia kwalifikacji przygotować, oswoić z nią i zachęcić do twórczego wykorzystywania, aby nie stała się ona ograniczeniem czy brzemieniem. Nie wolno jednak w tym skomplikowanym układzie rozwijającej się techniki i ludzkiej natury zapomnieć o najistotniejszym elemencie, jakim jest czynnik humanistyczny – wciąż najważniejsi są przecież ludzie.
Bibliografia
Renata Włoch, Raport Gumtree 2017: Aktywni+. Przyszłość rynku pracy, DELAB UW, Warszawa 2017.
Deloitte, Making an impact that matters, 2015 Global Report.
Anna Jarmuszkiewicz jest doktorem nauk humanistycznych, od 2015 r. pełni funkcję zastępczyni redaktor naczelnej „Remedium”.
Roberto Romański jest prawnikiem, pracownikiem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.